Siema, mam takiż o to problem, że dzisiaj postanowiłem się wybrać z kumplem na moto, na jakieś zadupia, no to, sobie trochę jeździliśmy, dodam, że lekko mi muliło, tzn. Jak dawałem gazu, to nei chciała wchodzić na obroty, albo tak nie za bardzo jej się chciało, jakoś nie wziąłem do siebie tego, i jeździliśmy dalej, musiałem się zatrzymać, bo mam problemy z moim kaskiem, i chce już odpalać moto, ale nie idzie, pokopałem trochę, i doszedłem do wniosku, że trzeba będzie grzebać, bo za chuja żadnego nie chcę odpalić, czy to na pych, kopke, rozrusznik elektryczny, nic! Poczyściłem trochę niechlujnie filtr powietrza, i gaźnik, potem się zabrałem za świece, NGK, którą miałem już dobre 12.000km, i patrzę "po boku" jest biała, a góra jest taka czarna, kawa, coś ala w ten deseń, i do tego, taki pierścień na wkręcie, latał. Miałem zapasową, to sprawdziłem, i też nie działa, wziąłem od kumpla, też nie działa. Dodam, że jak troche podmuchałem w gaźnik, to jak pierwszy raz kopłem, to trochę potrzymało, potem już nic, dalej to samo, chce łapnąc, ale nie idzie. Macie jakieś pomysły? Dodam, że zmieniłem też dzisiaj Olej, na Valvoline Only For motorcycles 10w-40 4t. Jutro może zabiore się bardziej za ten gaźnik.


PS. Przypomniało mi się wczoraj, że wracałem do domu na rozwalonym stożku, to może syfu naleciało, za dużo. Znaczy gumę miałem od stożka, w kawałkach, to jak dojechałem, na chatę to patrze, a stożek sobie spadł, z tej gumy i jest oparty, o bok. Zmieniłem wczoraj na oryginał, i działało normalnie :d, tylko dzisiaj tak jej odpieprzało.

Ostatnio edytowany przez Kr3ecik (2013-06-23 22:48:58)