Witajcie, ponownie ja. Rzecz wydarzyła się kilka dni temu. Rano wyciągam sobie Zetkę z garażu, odpaliłem... i nic. Nie chciała się zapalić. Martwa. Chwile odczekałem, sprawdziłem wszystko i odpaliła. Wszystko okej, wyjechałem sobie... i stanąłem po przejechaniu 1 km. Znowu nie pali. Po 5 minutach udało się ją z powrotem uruchomić i wróciłem do domu. Mogę dodać jeszcze, że za kazdym razem zanim zgaśnie traci się kontrolę nad gazem, zaczyna przerywać. Sprawdziłem:
Świeca - jeszcze standardowa, planuję kupić NGK. Ale kolor okej, odstęp elektrody prawidłowy
Paliwo - względnie czyste, powinno wszystko hulać, kranik nie jest zatkany
Gaźnik - Wyczyszczony, wyregulowany
Zawory - Wszystko okej
Ukł. Elektryczny - przepatrzyłem kable, wszystko podłączone i na oko nie ma żadnych usterek
...
Nie mam pojęcia, co to może być ;/ Może ktoś ma jakiś pomysł?
Ostatnio edytowany przez aleksander002 (2015-07-17 16:36:59)
Offline
Planuję nową NGK na dniach kupić. Zobaczymy, czy pomoże
Offline
Możliwe że masz zbyt niski poziom paliwa w gaźniku. Przed tym zobacz czy da rade jechać na możliwie najniższych obrotach. Jak zacznie przerywać włącz ssanie, nie dokońca (nie wiem, ruszaj sobie tym włącznikiem ssania). Manetke trzymaj lekko na gazie. Jak mozna będzie jechać z lekkim gazem na ssaniu to oznacza to że niski poziom paliwa masz. A u ciebie jak zgaśnie czekasz 5 minut aż paliwo najdzie i wtedy znowu dziala. Więc wydaje mi się że masz niski poz. paliwa. Regulacja pływaka.
Offline
Faktycznie, pływak coś nie działał jak trzeba i nie dopuszczał paliwa+ moja stara lekko zardzewilała świeca już padła zupełnie. Kilka poprawek w gaźniku+nowiutka świeca ngk C7HSA zrobiły swoje. Problem rozwiązany, a Zetka jeździ lepiej niż nówka.
Dziękuję za wypowiedzi
Ostatnio edytowany przez aleksander002 (2015-07-19 08:40:46)
Offline