heh. ale dla mnie 4km na wsi po piasek,jeszcze polami gdzie nigdy nikogo nie ma, tylko nie wiem jak takie coś zamontować i gdzie??

Jak do takich zastosowań to:
Bierzemy stary rower, odkręcamy koła razem z piastami (najlepszy pewnie Wigry 3 czy inny składak)
Do tego dodajemy parę rurek do wody z marketu (od razu nagwintowane w odcinkach można kupić) - robisz ramę z kolanek (tez do wody ) Dyszel na trójniku i trzeba by jakiś przegub kardana zrobić(a ja proponuje kupić sprężynę - giętarkę do gięcia rurek - na tym samym dziale - i zrobić z niej przegub, fajna chromowana, )   Robisz skrzynię ze sklejki i masz wypasiony wózek
Uchwyt musiałbyś zamontować tam, gdzie jest przymocowana rączka pasażera , za siedzeniem. W ostateczności, żeby nie zniszczyć zetki, możesz uchwyt przykręcić przez jakiś miękki materiał do samego pałąka - rączki z tyłu (ale przez np szmatkę żeby lakieru nie zedrzeć). I masz gotowy pomysł
Po mieście bym się czymś takim nie wypuścił - ale na wsi - czemu nie

Wygrzebałem na sieci takie coś - apropo bagażu np na dłuższe wyjazdy - sądzę że coś takiego byłoby rewelacyjne: http://www.defender.net.pl/product-pol- … nture.html

Ostatnio edytowany przez shad0v (2011-04-29 21:20:38)

No widzisz - a ja miałem takie połamane na tysiąc sposobów i pospawane z 5 razy z pogiętą ramą - i poszło do śmieci - kółka były sprawne
Nie miałem gdzie tego trzymać

Ja byłem hardkorowym dzieciakiem - i to było bardzo dawno...
Rama pogięła się okropnie gdy rower "przypadkiem" spadł ze skały z wysokości 6 metrów - tylny trójkąt koła stał się w przybliżeniu trapezem ... naprostowany butem z lekko ocierającym kołem dojechałem do domu i na tym się zakończył żywot rowerka.
A spadł ze skały jak go "puszczałem" po kamienistej ścieżce z górki .. różne się ma pomysły jak się ma np 13 lat
Później przeleżał w tym stanie, rdzewiejąc (rama kilka razy spawana i malowana, tu rdza - tam zacieki .. ), jakieś 10 lat po których został "zutylizowany" -  nie jestem pewien czy kółka nie powędrowały do garażu na działce - wydaje mi się że się ojciec nimi zaopiekował ..
Później miałem większego Uniwersala - też składak, to tamten opłakany Wigry mi do szczęścia nie był potrzebny - ukradłem mu tylko skórzane siodełko na sprężynach i klamkę hamulca (miał dodatkowy oprócz "kontry")

Ostatnio edytowany przez shad0v (2011-04-29 21:44:29)

Korba .. aaach to ożywcze charakterystyczne "zgrzyp zgrzyp" ...
Ja ten rower miałem prawie "za komuny" - właściwie na jej końcu. Pamiętam tyle że ostatni lakier był pomarańczowy
Z łożysk miałem wywalone koszyczki i dosypane kulek - dłużej wytrzymywały i się tak nie zużywały bieżnie. Na kiwającą się korbę miałem patent - między oś a korbę miałem dorobiony pasek stalowej blachy który nadrabiał totalną szparę jaka powstała po wytarciu się ośki. światła miałem napędzane ruską prądnicą 6 wat (2x więcej niż rometowa) z układem przełączającym na akumulatory jak się stało i ładującym je jak się jechało. Schemat wziąłem z "Młodego Technika". W tym samym pudełku na kierownicy był przerywacz do migaczy i piszczek z głośniczkiem który mi służył za dzwonek - sam zrobiłem No i miałem licznik kilometrów z starego kalkulatorka który miał kontaktron podłączony do przycisku "=". Wpisywałeś obwód koła + i .... liczył trasę (ale nie powyżej tak około 25-30 km/h - jak się zjeżdżało za szybko z górki to gubił impulsy.
Nie to że nie lubiłem tego rowerka - ale go eksploatowałem ponad jego siły - najdłuższa trasa nim zrobiona to ok 60 kilometrów - wycieczka z Krakowa do Pieskowej Skały i z powrotem ... i tak 4 razy (to przykład)

Ale się offtop zrobił ... już przestaję